Kinga Demczur ma 27 lat i jak o sobie mówi – gra w Enei AZS Politechnice Poznań od kiedy tylko pamięta. Na pierwszy trening do trenerki Danuty Łabędzkiej przyprowadziła ją jej WFistka z podstawówki. Kinga aktualnie wróciła do gry po 2 letniej przerwie,w tym czasie została mamą cudownego Ignasia. Przeczytajcie co było dla Kitki największym wyzwaniem po powrocie do gry oraz jaka atmosfera panuje w drużynie.

Już dzisiaj zagrasz swój pierwszy oficjalny mecz po 2 letniej przerwie. Jakie towarzyszą Ci emocje?

Kinga Demczur: Jestem podekscytowana, bardzo tęskniłam za koszykówką i cieszę się, że dzisiaj mogę oficjalnie do niej wrócić.

Czy rezygnując 2 lata temu z gry przypuszczałaś, że jeszcze wrócisz na parkiety Energa Basket Ligi Kobiet?

KD: Przechodziła mi ta myśl przez głowę, ale uznałam że zdecyduje z czasem. Czekałam na moment, aż poczuję głód koszykówki.

Czy na twój powrót do gry miał wpływ również wynik jaki drużyna osiągnęła w zeszłym sezonie?

KD: Bardzo się cieszę, że dziewczyny osiągnęły dobry wynik w zeszłym sezonie. Jednak ja decyzję o próbie powrotu podjęłam jeszcze w czasie ciąży, czyli jak poprzedni sezon się dopiero zaczynał.

Co możesz powiedzieć na temat składu jaki został zbudowany w tym roku?

KD: Pierwotnie skład był inaczej zbudowany, ale ze względu na problemy zdrowotne zawodniczek musieliśmy trochę pozmieniać nasze puzzle. Myślę, że jak dostaniemy trochę czasu to możemy na prawdę stworzyć fajny team.

Jaka panuje atmosfera w zespole?

KD: Jesteśmy pozytywnie nastawione. Na treningach jest dobra atmosfera, wszystkie zawodniczki chcą ciężko pracować,są ambitne i przykładają się do treningów. Mam nadzieję, że to zaprocentuje w grze.

Czy coś się zmieniło przez te 2 lata, coś co Cię zaskoczyło?

KD: Tak! Zostałam mamą 🙂 Jeżeli chodzi o mnie, to zmieniło się moje podejście do koszykówki. Zaczęłam to traktować też jako zabawę i dzięki temu sprawia mi to zdecydowanie więcej przyjemności. A jeżeli chodzi o ligę to trudno mi powiedzieć, bo nie zagrałam jeszcze tego oficjalnego meczu, więc nie wiem jak będzie prowadzony. Zobaczymy jeszcze jak będzie funkcjonował przepis z młodą Polką na boisku.

Co jest dla Ciebie największym wyzwaniem po tej przerwie?

KD: Walka z ciałem. Myślałam, że będę miała większy problem z motywacją aby pójść na trening, zmobilizować się, zorganizować opiekę dla Ignasia – a wręcz przeciwnie, z tym nie mam problemu. Problem był przez dłuższy czas z bólem, który towarzyszył mi po powrocie do domu, po każdym treningu. Przechodziła mi przez głowę nawet myśl, czy dobrze zrobiłam, że wróciłam. Ale minęło już pół roku od startu treningów i zaczyna się już to wszystko zdecydowanie stabilizować.

Czy chciałabyś, żeby Ignaś w przyszłości poszedł w ślady mamy?

KD: Nie myślałam o tym. Chciałabym, aby robił i spełniał się w tym czym będzie się dobrze czuł.

 

A my Kindze życzymy, żeby ten sezon był dla niej udany i wyjątkowy 🙂