Po zaciętej walce przegrywamy z zespołem z Gorzowa Wielkopolskiego 90:78. Od początku meczu to nasz zespół musiał gonić gospodynie. Rywalki grały zdecydowanie spokojniej i bardziej poukładaną grę, my natomiast popełnialiśmy zdecydowanie zbyt dużo błędów i strat. Na przerwę schodziliśmy z wynikiem 50:36. W drugiej połowie akademiczki wyszły na parkiet zdecydowanie bardziej zmotywowane i powoli zaczęły odrabiać straty zmniejszając odrobinę przewagę, jednak czwarta kwarta to było tylko przypieczętowanie przez zespół gospodyń ich zwycięstwa. Najlepiej punktującymi zawodniczkami w naszym zespole były Agnieszka Skobel – 18 pkt, Mikayla Vaughn – 17 pkt, 9 zbiórek.

– Ciężki dla nas mecz, trzeci z rzędu przegrany. Chociaż, jak wszyscy mówią, trudne było nasze rozstawienie, od początku trzech mocnych przeciwników, myślę, że oczekiwaliśmy więcej po naszej grze, szczególnie obronnej. Kolejny mecz tracimy dziewięćdziesiąt punktów. Nie może to tak wyglądać. W ataku za każdym razem dajemy radę, to 78 punktów powinno nam dać zwycięstwo na wyjeździe. Obrona nie funkcjonuje. Na pewno dużo pracy przed nami. Mam nadzieję, że wrócimy, tak jak w zeszłym sezonie udało nam się w połowie wrócić do gry o jakąś stawkę. Popracujemy i jeszcze będziemy się liczyć w tym sezonie – powiedziała kapitan zespołu Agnieszka Skobel

 

– Gratulacje dla trenera i dziewczyn z Gorzowa. Na samym początku pokazały swój ogromny potencjał ofensywny. Wyszliśmy na pierwsze minuty i wyglądaliśmy, jakbyśmy się kogoś bali tutaj, nie może tak być. Kolejny mecz tracimy bardzo dużo punktów, pozwalamy przeciwnikom na to, co lubią najbardziej. Byliśmy przygotowani, tak naprawdę Gorzów nas nie zaskoczył niczym. Mieliśmy założenia przed meczem, co zrobić, aby ograniczyć ich najmocniejsze strony. To nie tak, że Gorzów robił coś innego; robił dokładnie to samo, a nam wszystko, o czym mówiłyśmy przez kilka ostatnich dni, gdzieś wyparowało w pierwszych minutach. Musimy zacząć od początku, od podstaw w obronie, bo mimo słabej gry w ataku mogliśmy rzucić prawie 80 punktów, więc atak nie jest ogromnym problemem. Problemem jest obrona. Oczywiście, nie pomaga nam ten kalendarz. Trzy wyjazdy: Arka, Sosnowiec, Gorzów, teraz u siebie z Lublinem pierwszy mecz, potem mamy Ślęzę i wyjazd do Polkowic. Kalendarz mamy taki, że nic tylko sobie w głowę strzelić. Jak to mówią, co nas nie zabije to nas wzmocni. Liczyliśmy, że z tych trzech meczów przynajmniej jeden wygramy i sytuacja odwróci się na naszą korzyść. Zanosi się na to, że będzie ciężko, ale się nie poddajemy. Sezon dopiero się zaczyna. Wierzę w swoje dziewczyny. Potrzebujemy jednego dobrego meczu aby uwierzyć w siebie i w to, co robimy. Wtedy na pewno będzie lepiej –Wojciech Szawarski.